Często słyszę narzekania na brak motywacji. Ktoś potrzebuje “kopa motywacyjnego” by wreszcie skończyć pisać doktorat, ktoś inny prosi znajomych żeby go “zmotywowali” do zmiany pracy. Artykuły i poradniki o temacie motywacyjnym wciąż zyskują na popularności…
Co jest tego powodem? Dlaczego odkładamy rzeczy na wieczne “jutro”, czyli dajemy się zawładnąć prokrastynacji?
Poniżej kilka możliwych przyczyn ciągłego odkładania na później:
1.Cel, do którego dążysz nie jest dla Ciebie atrakcyjny
Albo w ogóle nie jest “Twój”. Robisz coś bo wszyscy tak robią, albo takie są oczekiwania społeczne. Pracujesz na bardzo nudnym dla siebie stanowisku, ale za to z pewną umową, dzięki której dostaniesz kredyt na mieszkanie – bo przecież trzeba mieć swoje mieszkanie, prawda?
2. Dążysz do czegoś tak długo, że już zapomniałeś/zapomniałaś po co to robisz
Wiecznie szukasz motywacji, żeby nauczyć się języka angielskiego. Zapisujesz się już od lat na nowe kursy, obiecujesz sobie, że już od nowego miesiąca codziennie nauczysz się 10 nowych słówek… Ta ciągła nauka i narzekanie na nią stały się już częścią Twojego życia. Tylko po co Ci właściwie ten angielski? Chciałeś zmienić pracę? Wyjechać gdzieś? Zdać certyfikat (po co?). Nauka dla samej nauki motywuje niewielu pasjonatów językowych 😉
3. Nie widzisz efektów swojej pracy
Bo są bardzo odsunięte w czasie – pracujesz nad rozwiązaniem, które zostanie wdrożone np. dopiero w przyszłym roku. Albo efekty Twojej pracy nie są zależne tylko od Ciebie. Na powodzenie Twojego projektu ma wpływ inny zespół lub pomagasz ludziom, np. jako fizjoterapeuta i za sukces leczenia odpowiedzialny jest również Twój klient.
4. Tak naprawdę trochę się boisz
Piszesz ten doktorat i piszesz, narzekasz na swoją pracę na uczelni i zarobki. Ale piszesz bo przecież jak już będziesz doktorem to wtedy…. No właśnie, co wtedy? Co będzie dalej, jak już osiągniesz swój cel? Jeśli to, do czego dążysz, wiąże się z definitywnym zakończeniem jakiegoś etapu i wejściem w niepewność oraz nowe sytuacje – masz prawo trochę się tego obawiać. I prokrastynujesz, aż wymyślisz co dalej.
5. Boisz się bardzo, że jednak Ci nie wyjdzie.
Pracujesz nad książką, którą zawsze chciałeś/chciałaś wydać. To będzie Twoje “dziecko”, przyniesie Ci prestiż i poważanie w środowisku, a Tobie ogromną satysfakcję. No chyba, że jednak Twoje dzieło wcale nie będzie tak dobre… Wątpliwości i obawy sprawiają, że coraz częściej szukasz sposobów na “zmotywowanie” się do pisania.
Co zatem robić, żeby przeciwdziałać prokrastynacji?
- Sprawdzaj i aktualizuj swoje cele. Zadawaj sobie pytanie: po co to robię?
- Jeśli nie widzisz efektów – koncentruj się na procesie. Dbaj o to, żeby dobrze wykonywać poszczególne elementy swojej pracy – wspomniany fizjoterapeuta może dbać o idealne zebranie wywiadu i dobór terapii, bo na to ma wpływ.
- Nie bój się zrezygnować, jeśli stwierdzisz, że to do czego dążysz nie daje Ci satysfakcji. (“Ojej ale tyle lat poświęciłem na naukę japońskiego” – na pewno chcesz poświęcać się przez kolejne lata?)
- Walcz z perfekcjonizmem. Ustal realne kryteria, jakie ma spełnić twój projekt/raport/praca magisterska i krok po kroku dąż do ich realizacji.